16. Zazdrość

Zazdrość jest tak samo stara jak ludzkość. Może dlatego nie przychodzi mówić nam o niej łatwo. Często sami bowiem wpadamy w jej sieci, a wtedy jest ona w nas najbardziej strzeżoną tajemnicą, bo o wiele łatwiej jest nam przyznać się do błędów, kłamstwa czy gniewu, niż do zazdrości. Nie ma chyba człowieka na świecie, który by nie poczuł w sobie kiedyś iskierki zazdrości. W każdej epoce i w każdym stanie zazdrość pokazuje swoje nowe oblicze i drapieżne pazury. Ostrzegał przed nią szekspirowski bohater Otello: „Chrońcie się przed zazdrością, potworem z zielonymi oczami”, bo nic tak nie niszczy spokoju człowieka jak chora zazdrość. Często więc naszą zazdrość ukrywamy pod maską fałszywego podziwu i z delikatną nutą ironii wbijamy jej ostry kieł, aby zaspokoić swój wewnętrzny bunt, swoją ludzką małość i nijakość. Czasami też zazdrość mylimy z ambicją, która jest kreatywna, twórcza, aktywna. Zazdrość natomiast tak naprawdę nie mobilizuje do jakiegokolwiek szlachetnego działania. Pod pozorem naszego zatroskania staramy się korygować innych, aby nie przesadzali w dążeniu do celu, aby czynili wszystko z umiarem i sobie właściwą miarą. W gruncie rzeczy taka fałszywa troska nie usprawiedliwia naszego lenistwa i zakopanego talentu. Stare łacińskie powiedzenie mówi: „Invidia gloria umbra est” – „Zazdrość jest cieniem sławy”, a więc nie prowadzi do sukcesu, ale do destrukcji i wyniszczenia. Stąd też trzeba strzec się przed nią, bo łatwo zamieszkuje w naszych cielesnych domach, odzianych w modne garnitury, markowe suknie, czy ładnie skrojone i wyprasowane sutanny. Zazdrość głęboko zakorzeniona jest w ludzkiej pysze i chciwości. W biblijnym rozumieniu to źródło wszelkiego zła i nieszczęścia. To jeden z grzechów głównych, który niszczy naszą wolność, tworząc zafałszowany obraz miłości Boga i bliźniego. Często bowiem zazdrość ma oblicze Kaina, burzy spokój, więzi międzyludzkie, małżeństwa, przyjaźń, prawdziwy altruizm i szczerość uczuć. To choroba serca, duchowy zawał, który atakuje niespodziewanie, gdy nie dbamy o siebie. Kainowa zazdrość po prostu zabija i niszczy, dlatego trzeba się jej przyglądać, aby nie wyrosła na dziką i szaloną bestię w naszych oczach.
Tam, gdzie jest wzajemne zaufanie i troska o siebie, tam nie ma miejsca na zazdrość. Jeżeli więc umiesz cieszyć się z sukcesów innych, ich szczęścia i bogactwa, jeżeli szczerze nauczysz się dostrzegać przy tym ich autentyczną pracę, talenty i zdolności, wówczas obce ci będzie uczucie zazdrości, nieustannych intryg czy podejrzeń. Bo dla niej najlepszym lekiem jest miłość i bezinteresowność, gdyż jak napisał św. Jan „w miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk (…) kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1J 4,18). Dlatego „nie pójdę drogą zżerającej zazdrości, bo ona z Mądrością nie ma nic wspólnego” (Mdr 6,23).

Eligiusz Dymowski OFM