14. Codzienność o zapachu zmartwychwstałej Nadziei

Kiedy przyglądamy się wiosną budzącej przyrodzie widać jak wszystko wokół zaczyna tętnić życiem. Świat wydaje się o wiele ciekawszy i radośniejszy. Chciałoby się również powiedzieć, że i ludzie w tym czasie zmieniają się na lepsze. Bo przecież nie można bezustannie mówić tylko o problemach, nękających nas chorobach czy nieszczęściach. Trzeba od czasu do czasu stanąć ponad wszystkim, porzucić sentymentalny pesymizm i swoje serce napełnić najprostszą radością. Starożytny filozof Arystoteles mawiał, „że człowiek jest istotą społeczną”, a więc powinien żyć dla drugich i budować tę ludzką wspólnotę. Tyle jest przecież dobra wokół, ile jest tego dobra w nas. Nie warto więc zatrzymywać je tylko dla siebie. Bowiem kto w swoim życiu nauczył się dzielić z potrzebującym małą kromką chleba, rozumie na pewno, co znaczy być tak naprawdę bogatym człowiekiem. Tą małą kromką chleba może być również nasz uśmiech, wzajemna życzliwość i serdeczność. Chrześcijaństwo nie jest przecież religią ludzi smutnych, posępnych i odpychających od siebie. Chrystus nauczył nas jak cieszyć się z życia i jak chwalić przez nie Boga. Święta Wielkanocne, które celebrujemy właśnie w czasie wiosennym, mają dzięki naszej postawie i zaangażowaniu, rozciągać się również i na inne pory roku. Zapalona paschalna świeca, to światło, które nie zna mroku. Dzięki jasności płomienia możemy odtąd kroczyć pewniej po zakręconych życiowych ścieżkach. Bądźmy więc ludźmi szczęśliwymi, bo to niezwykły dar, nawet jeśli przez dłuższy czas trzeba iść pod wiatr. Jakże pięknie wyraził to prof. Władysław Tatarkiewicz, mówiąc że „szczególnym zjawiskiem jest to, że szczęście jednych ludzi wpływa na szczęście innych. Niektórzy ludzie przyczyniają się do szczęścia innych już przez to samo, że sami są szczęśliwi. Istnieje bowiem – w pewnych granicach – s o l i d a r n i o ś ć m i ę d z y s z c z ę ś c i e m ludzi” („O szczęściu”, Warszawa 1990, s. 228). Wbrew wszelkim prognozom pogody, która przecież zmienną bywa, nieśmy innym drobiny dobroci i radości. Uczmy się pomagać sobie wzajemnie, i tak jak umiemy niechaj w nas płonie żarliwość wiary, a wtedy nawet najmniejszy gest uczyniony sercem sprawi, że naprawdę doświadczymy codzienności o zapachu zmartwychwstałej Nadziei, która przez Chrystusa i w Chrystusie zaprowadzi nas kiedyś do Ojca.

Eligiusz Dymowski OFM